1. |
█▬█ █ ▀█▀
06:08
|
|
||
Moje dłonie chłoną ostatnie kolory lata
Moje stopy brną wszędzie gdzie jeszcze da się je złapać
Jak sklep z farbami, sklep z farbami
Nazywam je wszystkie metaforami
Moja skóra zawiera włókna brzozowej kory
Nie wypuści żadnego z tych wrażeń nagromadzonych
I żadnym słowem, żadnym słowem
Nie sprawisz, że będą ci wyjawione
Moje oczy to najsprawniejsze wykrywacze
W każdym geście poznają setki ukrytych znaczeń
I w mojej głowie, w mojej głowie
Powstaje największa kolekcja urojeń
Moja skóra zawiera włókna brzozowej kory
Każda warstwa to splot wymówek nagromadzonych
I każdy kto chciałby o mnie zapytać
Będzie się wiecznie z nimi borykał
|
||||
2. |
Nigdy na zawsze
04:25
|
|
||
Możesz fabrykę moich snów
Posiąść z łatwością
Lecz wybacz, że znikają wnet
Czyste jak brylant
Wzruszone mrzonki
Bańki mydlane
Nigdy na zawsze
Możesz pogrywać tak jak chcesz
Na mych emocjach
Znaczone karty na stół wnieść
Nieskrępowanie
Nigdy na zawsze
Nigdy na zawsze
Możesz wśród chmur wznosić się
Zawiesić czarne, sprowadzić deszcz
Nad moją głową
Nad moją głową
I burzę w szklance wody wnieść
Nigdy na zawsze
Możesz uwierzyć w gwiazdę swą
Zmieniać zapisy
Pod tą szczęśliwą rodziłaś się
Lecz gwiazda gaśnie
Nigdy na zawsze
Nigdy na zawsze
|
||||
3. |
Zimowy brzask
04:20
|
|
||
Niezrozumienie
Niedopatrzenie
Niedosłyszenie
Niedopowie
Nieporuszenie
Niezdecydowa
Niedostrzeżenie
I przesłyszenie
Nie zapytałeś nigdy mnie
O to jak ja z tym czuję się
Ja... chciałam być uprzejma
Nieodwołalnie
Nieodwracalnie
Niewystarczalnie
Niekomple
I nie zdarzyło się nigdy tak
Bym odsłoniła swą prawdziwą twarz
Ja... chciałam być uprzejma
|
||||
4. |
Ważna wiadomość
04:43
|
|
||
Nie znasz mnie – nie zatrzymasz mnie!
Zrobię tak jak chcę ja
Zjawiam się i ma być po mojemu
Żyje się tylko raz!
Te twoje zmartwienia są bez znaczenia
Bo dałabym radę i bez patrzenia
Takie pomysły jem na śniadanie
Sam oceń jak ważne jest twoje zdanie
Zajdę gdzie mam i zaśpiewam tam:
Na na na na na
Nie znasz mnie – nie zatrzymasz mnie!
Jesteś daleko w tyle
Nawet jeśli związałbyś mi nogi
Jakoś wyplączę się
Nikt dotąd skrzydeł mi nie podcinał
Więc czemu chcesz znowu tę szopkę zaczynać...
Łatwo odczytać pomiędzy wierszami
Że nie masz za wiele doświadczeń z lwicami
Zajdę gdzie mam i zaśpiewam tam:
Na na na na na
|
||||
5. |
Spokój
04:02
|
|
||
Patrząc na Słońce i w ten błękitny ślad
Ostatni raz dziś znikam w cień, znikam w blask
Z obojętności zamykam drzwi
Nowymi snami zasłaniam sny
Te długie chwile...
Znowu czuję je
Gdy wszystko płynie
Ja wciąż tylko chcę
Znaleźć spokój
Odbijam się od tafli, kieruję w toń
Wije się rój poręczy, lecz ja chowam dłoń
Wspomnienia kłamią... w nich gubię się
Wierzę, że cisza będzie czekać przy dnie
Te długie chwile...
Znowu czuję je
Myśląc o jutrze
Ja wciąż tylko chcę
Znaleźć spokój
|
||||
6. |
Polne wstążki
04:15
|
|
||
Co noc się zjawia magiczna myśl:
Daleko stąd być...
Lecz jeśli wyruszę – czy zostaniesz sam,
Czy udasz się w miejsca, gdzie ja?
ZJEDZĄ NAS SŁODKIE SZKŁA,
CIERPKI GŁAZ, GĘSTA ŁZA
Lecz jeśli po drodze okaże się, że
Ty jesteś zniszczeniem, a ja krzywdzę cię
Czy będzie z niej powrót, czy nie?
WCHŁONIE NAS JASNY BRZASK
CIERPKI GŁAZ, PUSTY TAKT
STRAWI NAS CIEPŁY MAJ
WSTRZYMA CZAS – BĘDZIE PŁACZ!
|
||||
7. |
Ballada fromage
04:34
|
|
||
ꀘ꒐ꏂꂟꐞꑄ ꉻꍗꀎꂟꑓ꒐ꏳ꒐ꏂ ꑄ꒐ꏂ ꂵꋬꋪ꓄ꅐ꒐ ꅐ ꀘꉻꑄꂵꉻꑄ꒐ꏂ
ꅐ꒐ꏂ꒒ꀘ꒐ꏂ ꂚ꒐ꏂꑄꉣꉻꋪꏳꑓꋬꀘ꒐ ꑓꅐ꒐꒒ꑓꋬ ꅐꋬꑄꑓꋬ ꑄꀘꉻꋪꏂ ꒒꒐ꑓꋬꏳ ꅐꋬꑄꑓꏂ ꑄ꓄ꉻꉣꐞ
|
||||
8. |
Water kills
08:08
|
|
||
Miałem wtedy dwadzieścia jeden lat
Był upalny majowy dzień
Słońce było nie do zniesienia
Pamiętam ten zapach topniejącego betonu
Rozlewał się po wszystkich zakątkach pokoju
Czułem jak moje ciało powoli gnije
Do tego ten ciągły niepokój, nie dawał mi o sobie zapomnieć
Wiedziałem że muszę coś ze sobą zrobić
inaczej tego nie wytrzymam
Wybiegłem z mieszkania i ruszyłem w stronę przystanku tramwajowego
Wsiadłem w czwórkę
Znajoma twarz motorniczego przypomniała mi o tym czego jeszcze nie było
Jadąc, patrzyłem na gołębie desperacko szukające okruszków cienia
Lokalna śmietanka towarzyska okupowała miejski bulwar
Mijałem Willę, która wyglądała jak budynek z kosmosu.
Koło niej szybko przemknął kot z bujną czarną sierścią.
Wysiadłem na Placu Wielkopolskim i ruszyłem przed siebie.
W głowie miałem pogoń myśli.
Przypominałem sobie zeszłe lato
Wyjazd z przyjaciółmi do pensjonatu.
Matkę, która parzyła mi melisę gdy czułem się źle.
Muchę odbijającą się od okna w kuchni.
Glinę i korzenie na polach wokół rodzinnego miasteczka.
Nagle zdałem sobie sprawę, że właściwie nie wiem gdzie jestem.
Ciężko było mi określić jak długo tak szedłem.
Straciłem rachubę czasu i poczucie miejsca.
Poczułem dziwne ciepło
Dotknąłem swojej skóry
Jej kawałki zaczęły odrywać się od mojego ciała jak puzzle.
Jeden po drugim spadały na ziemię.
Ktoś chwycił mnie za ramię.
Odwróciłem się i zobaczyłem twarz,
Która była pustką bez dna.
Syk przebijał moje uszy.
Czas nic dla mnie nie znaczy
Czas nic dla mnie nie znaczy
|
If you like Bez, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp